Ostatni tydzień okazał się dla mnie
bardzo pracowity. Uziemiona w domu, z zakazem opuszczania nogi,
musiałam czymś zająć ręce. Pracowałam więc z miedzią.
Metal okazał się większym wyzwaniem
niż się spodziewałam. To nie igła, żyłka i delikatne sploty
jedwabistego sutaszu, to też nie elastyczna skóra. Miedź jest
twarda, nie wybacza łatwo błędów. Wiele godzin poświęciłam na szperaniu po internetowych forach, oglądaniu pracy zawodowców na Youtube, konsultacjach ze specjalistami. Szczególne podziękowania należą się ekipie "Antidotum", która wprowadziła mnie w tajniki obróbki cieplnej miedzi, nie oczekując nic w zamian. Chcąc zrealizować projekty bardziej rozbudowane musiałam się przyłożyć do nauki. Same umiejętności jednak nie wystarczą. Tu potrzebne są narzędzia,
często bardzo nietypowe. Z każdym projektem okazywało się, że
potrzebne jest inne – a to drewniany stożek do kształtowania
idealnych kółek, a to kamienie szlifierskie, o kolekcji szczypiec i
pilników nawet nie będę wspominać... Warsztat stworzony w garażu
coraz bardziej się rozrasta, dzięki czemu powstały kolejne
wisiory.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz